Minimalne ryzyko przeniesienia wirusa Ebola poza Afrykę, ale dmuchajmy na zimne

poniedziałek, 04 sierpnia 2014 09:16
Drukuj
(0 głosów, średnia ocena 0 na 5)
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

Polska nie jest samotną wyspą, wolną od zagrożeń związanych z epidemią gorączki krwotocznej w krajach Afryki Zachodniej - ostrzega prof. Andrzej Gładysz z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Specjalista zwraca uwagę, że ryzyko transmisji wirusa Ebola wiąże się obecnie z łatwością przemieszania pomiędzy kontynentami.

Minimalne ryzyko przeniesienia wirusa Ebola poza Afrykę, ale dmuchajmy na zimne

- Polacy podróżują coraz częściej do egzotycznych zakątków świata. Afryka jest z pewnością jednym z popularniejszych kierunków w turystyce. Do tego dochodzą podróże związane z biznesem, liczne misje - zarówno militarne, jak i humanitarne, w których też bierzemy udział. Ryzyko ekspozycji jest więc prawdopodobne - wyjaśnia w rozmowie z Rynkiem Zdrowia prof. Gładysz.

Podwyższony alert

Przypomnijmy, że Liberia i Sierra Leone wprowadziły stan podwyższonego alertu ze względu na rozprzestrzenianie się wirusa Eboli; Francja, Wielka Brytania i Hong Kong podejmują środki ostrożności wobec bezprecedensowej epidemii. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przeznaczyła 30 lipca na walkę z nią 100 mln dolarów.

Amerykański Departament Stanu poinformował w 31 lipca, że rozprzestrzenianie się wirusa będzie przedmiotem dyskusji w Waszyngtonie w przyszłym tygodniu, podczas szczytu afrykańskiego.

Według danych (WHO) w rezultacie zakażenia wirusem zmarło do końca lipca ok. 730 osób; ponad 1300 zostało zarażonych.

- Możliwe jest oczywiście, że ktoś (zarażony wirusem) może myśleć, że ma symptomy grypy i wsiąść do jakiegoś środka transportu, a następnie wejść w bardziej krytyczną fazę choroby. To jest jedyny scenariusz, który nas niepokoi - powiedział w rozmowie z Reuterem ekspert od chorób zakaźnych ze Szpitala Uniwersyteckiego North Shore Bruce Hirsh.

Obecnie transmisja wirusa utrzymuje się na obszarach wiejskich oraz podmiejskich, w szczególności w okolicy stolic trzech państw: Gwinei (Conakry); Sierra Leone (Freetown) oraz Liberii (Monrovia) oraz na terenach przyległych wzdłuż granic tych trzech państw - informuje za WHO Główny Inspektorat Sanitarny (GIS).

Ryzyko przeniesienia wirusa
do Europy lub Ameryki nie jest zerowe, ale pozostaje minimalne - uznają eksperci. Jednak w krajach Afryki dotkniętych epidemią, podejmowane są coraz bardziej radykalne środki ostrożności, by powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.

Profesor Gładysz zwraca uwagę, że aby zarazić się Ebolą wystarczy kontakt z chorym. Wirus przenosi za pośrednictwem krwi i płynów ustrojowych, ale może to nastąpić także przez dotyk - jeżeli skażoną dłonią weźmiemy coś do jedzenia.

- Choroba może rozwijać się od 2 dni nawet do 3 tygodni. To znaczy, że nieświadomy, zakażony pacjent może przez kolejne dni, zanim wystąpią u niego objawy choroby, przenosić się z miejsca na miejsce zarażając kolejne napotkane osoby - mówi prof. Gładysz.

W opinii specjalisty, aby zminimalizować ryzyko zawleczenia wirusa do kraju, na lotniskach i dworcach powinny być uruchomione stanowiska sanitarne, gdzie mogliby się zgłaszać np. podróżujący w przypadku złego samopoczucia czy wystąpienia gorączki.

- W kraju mamy przynajmniej cztery placówki (m.in. na Mazowszu, Małopolsce, Śląsku i Dolnym Śląsku), gdzie takim chorym można zapewnić odpowiednie leczenie, a także skutecznie izolować ich, by nie doszło do kolejnych przypadków ekspozycji - wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje, że ważne jednak jest, by takich chorych udało się na czas zidentyfikować.

W opinii prof. Gładysza w przypadku, gdy zakażony trafiłby np. na SOR lub zwykłego lekarza rodzinnego - a w trakcie wywiadu, nie padłaby informacja dotycząca np. odbytych podróży - zanim postawiona zostałaby odpowiednia diagnoza, wirusem mogłoby się zarazić kilka kolejnych osób, np. spośród personelu medycznego.

Dodaje: - Trzeba pamiętać, że pierwsze objawy - gorączka, bóle głowy, następnie wysypka przypominająca odrę - utrudniają szybkie, właściwe rozpoznanie. Po kilku dniach pojawia się krwawa gorączka, a wirus paraliżuje system nerwowy, wyniszcza narządy wewnętrzne - powodując często szybką śmierć.

Jedyny znany dotąd przypadek przeniesienia wirusa Eboli do Europy miał miejsce w 1994, gdy szwedzka zoolożka, zarażona na Wybrzeżu Kości Słoniowej wróciła do kraju. Pacjentkę udało się uratować, została też w porę odizolowana.

Trudna walka
Wywoływana przez wirusa Ebola gorączka krwotoczna jest jedną z najbardziej zaraźliwych i zabójczych chorób współczesności. Walkę z wirusem utrudnia fakt, iż nie jest znany jest jego rezerwuar, a przede wszystkim fakt, że nie ma specyficznego leczenia ani szczepionki przeciwko gorączkom krwotocznym Ebola.

Do symptomów Eboli należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Liczba przypadków śmiertelnych wśród osób zarażonych sięga 90%.

Zdaniem epidemiologów ryzyko przeniesienia wirusa przez osoby podróżujące z Afryki do Europy czy Ameryki jest niewielkie dlatego, że w końcowych fazach choroby, kiedy wirus jest najbardziej zakaźny, nikt nie jest już w stanie podróżować, a zakażenie odbywa się wyłącznie przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego.

Brak skutecznego leczenia i duża zakaźność wirusów wymusza jednak stosowanie odpowiednich zabezpieczeń przez osoby kontaktujące się lub opiekujące osobą zakażoną lub chorą (np. szczególne warunki izolacji, środków ochrony osobistej).

- W razie zachorowania w trakcie pobytu należy natychmiast poprosić o pomoc lekarską, zaś w przypadku wystąpienia choroby gorączkowej po powrocie z zagrożonych rejonów należy niezwłocznie zgłosić się do lekarza informując o przebytej podróży - apeluje Główny Inspektorat Sanitarny.

W celu uzyskania profesjonalnej porady lekarskiej o chorobach zakaźnych występujących w tym regionie, należy przed wyjazdem skontaktować się z lekarzem medycyny podróży lub lekarzem medycyny tropikalnej, najlepiej nie później niż 4-6 tyg. przed planowaną podróżą. Pozwoli to na przyjęcie zalecanej przez lekarza profilaktyki - przypomina GIS na stronach internetowych.

Zgodnie z zaleceniami WHO podróżujący powinni:
• unikać wszelkich kontaktów z osobami zakażonymi (chorymi lub ciałami osób zmarłych)
• unikać wszelkich kontaktów z dzikimi zwierzętami (w szczególności z małpami, gatunkami leśnych antylop, gryzoniami, nietoperzami), również z ciałami padłych zwierząt
• nie spożywać mięsa dzikich zwierząt
• dokładnie myć i obierać warzywa oraz owoce przed ich spożyciem
• przestrzegać zasad higieny rąk
• stosować zabezpieczenia podczas kontaktów płciowych
• zrezygnować z odwiedzania miejsc bytowania nietoperzy (np. jaskiń, kopalni, schronów).

Obecnie WHO nie rekomenduje ograniczania międzynarodowego ruchu podróżnych i towarów. Główny Inspektorat Sanitarny zaleca jednak osobom podróżującym w rejony występowania gorączki krwotocznej Ebola, zachowanie wszelkich możliwych środków ostrożności, w tym również rozważenie możliwości przełożenia podróży na inny termin.

W poszukiwaniu leku
Władze USA w połowie września będą testować na ludziach eksperymentalną szczepionkę przeciw wirusowi gorączki krwotocznej Ebola - podał amerykański Narodowy Instytut Zdrowia. 31 lipca telewizja CNN i dziennik USA Today poinformowały, że drogę do testów na ludziach otwierają pozytywne wyniki badań przeprowadzonych wcześniej na małpach.

Amerykański pracownik medyczny, pracujący w Afryce Zachodniej i zarażony wirusem Eboli, w najbliższych dniach zostanie przewieziony do Stanów Zjednoczonych do szpitala uniwersyteckiego w Atlancie. Umieszczony zostanie w izolatce i będzie pod opieką Centrum Zwalczania i Prewencji Chorób (CDC).

Belgijski profesor Peter Piot, który jest jednym z odkrywców wirusa Ebola, wykluczył możliwość poważnej epidemii poza Afryką. Zaapelował równocześnie o testowanie na ludziach eksperymentalnych leków i szczepionek, które już przebadano na zwierzętach - informuje AFP.

Podkreślił, że już istnieje kilka szczepionek i eksperymentalnych leków przeciwko wirusowi Ebola, które zostały przetestowane na zwierzętach i dały pomyślne wyniki. Belgijski profesor wezwał do testowania ich na ludziach na obszarach dotkniętych epidemią.

Źródło - KL, GIS, PAP/Rynek Zdrowia | 02-08-2014 08:13